 Po raz kolejny Marsz Niepodleg?o?ci, organizowany przez ?rodowiska pozaparlamentarne uchodz?ce, b?d? uwa?aj?ce si? za prawic? lub nawet, za narodowców, nie by? wolny od burd chuliganów udaj?cych patriotów. W ?wiat poszed? znowu sygna? o polskiej "skrajnej prawicy" nie potrafi?cej trzyma? na wodzy swoich emocji, Polaków za? media utwierdza?y w przekonaniu, ?e bezmy?lne byd?o wyrywaj?ce kostk? z chodników to... narodowcy. Tak to jest, kiedy za organizacj? tak powa?nego przedsi?wzi?cia bior? si? ludzie nie posiadaj?cy wystarczaj?cych umiej?tno?ci, zaplecza logistycznego, do tego, po cz??ci, niedojrzali emocjonalnie. ?rodowiska te - nazwijmy je quasi-narodowymi - tkwi? w jakim? zadziwiaj?cym kulcie niewielkiego i zupe?nie nieistotnego, z punktu widzenia ideologicznego, wycinka dziejów polskiego Ruchu Narodowego, a mianowicie, lat 30-tych i organizowanych wówczas przemarszów umundurowanych cz?onków SN, czy pozostaj?cych poza g?ównym nurtem RN, narodowych radyka?ów. Ró?nica polega na tym, ?e przed wojn? by? to margines dzia?alno?ci, nadto, ówcze?ni narodowcy z przyleg?o?ciami cechowali si? dyscyplin? i co najwa?niejsze, nie podwa?ali pa?stwowo?ci polskiej i to pomimo zasadniczego przeciwie?stwa z rz?dz?cym w wyniku zamachu stanu re?imem sanacyjnym. Dzisiejsi quasi-narodowcy w sposób nieudolny kopiuj? marsze, czyni?c z nich fundamentalny przejaw swojej aktywno?ci i w ogóle istnienia, wreszcie, w istocie, pragn? podpali? istniej?ce pa?stwo polskie. Nie ma w tym ?adnego programu pozytywnego, tylko negacja, która jak ?wiat ?wiatem jest najta?sza i naj?atwiej trafia do najmniej wyrobionej klienteli. Epigoni formy. Czy o to im chodzi? ?eby pokazywa? si? od marszu do marszu, kontynuuj?c kompromitowanie poj?? zwi?zanych z polsk? My?l? Narodow?? Zwa?ywszy na to, ?e ?rodowiskom tym bliska jest skrajna forma rusofobii oraz nie obce kontakty z szowinistycznymi o?rodkami ukrai?skimi, og?aszanie przez szefa neo-MW powstania nowego Ruchu Narodowego brzmi jak purnonsens. B?d? odzyskiwa? Polsk?? Jakimi ?rodkami i co zrobi? pó?niej - tego nie wiadomo. B?d? odzyskiwa? Polsk?, tymczasem - przyjmuj?c za?o?enie organizatorów za dobr? monet? - nie potrafi? zapobiec spodziewanej prowokacji. Razi zw?aszcza pogarda dla pa?stwa, w którym wszyscy ?yjemy. Powiedzmy wprost - oczywi?cie nie jest ono spe?nieniem marze?, ma ogromn? ilo?? wad, niektóre z nich maj? wyj?tkowo negatywny wp?yw na ?ycie jego mieszka?ców. Ale to wszystko nie oznacza i nie mo?e oznacza?, ?e wolno je dyskredytowa? w taki sposób, w jaki to czyni? ?rodowiska stoj?ce za marszem(-ami). Czy nam si? to podoba czy nie, to jest Polska, jedyna Polska, jaka dzisiaj istnieje i tak jak kiedy? Królestwo Polskie z lat 1815-30 i ostatnio PRL, stanowi wielk? warto??, której podwa?a?, podkopywa? nie wolno. My?l?cy Polacy zawsze to doskonale rozumieli, w ostatnim stuleciu zawsze w ten sposób patrzyli na rzeczywisto?? polscy narodowcy, przeciwstawiaj?c si? negacji i podkopywaniu PRL, zw?aszcza po 1956 r. Ci sami narodowcy nie podkopywali tak?e pa?stwa w okresie mi?dzywojennym, kiedy sta?o si? ono folwarkiem jednej kliki politycznej. To s? lekcje my?lenia politycznego, które, jak wida?, nie wszyscy przerobili.

Jaskrawy kontrast wobec marszu quasi-narodowców stanowi? marsz prezydencki, przede wszystkim, ze wzgl?du na zawarty w nim ?adunek pozytywnych emocji. I nie ma tu znaczenia, ?e wi?kszo?? uczestnicz?cych w nim polityków nie jest nam ani bliska ani mi?a. Prezydent Komorowski dokona? rzeczy wa?nej - jako pierwszy prezydent Polski po 1989 r. - b?d?c pi?sudczykiem, co zreszt? jawnie g?osi, uzna? Dmowskiego, Jego i Obozu Narodowego zas?ugi dla Ojczyzny poprzez w??czenie do planu przemarszu pomnika przywódcy RN oraz z?o?enie pod nim kwiatów. Nie musimy si? zgadza? z p. prezydentem, ale doce?my jego gest, nawet je?li tylko by? gestem. Innych nie by?o na podobny gest sta?. Wielu Polaków, i nie jest to ?art, po raz pierwszy mia?o okazj? us?ysze? o Romanie Dmowskim w mediach i to w kontek?cie pozytywnym. Gest prezydenta przy?mi? tak?e wyg?up J. Palikota, próbuj?cego wywo?a? zamieszanie przy pomocy ?enuj?cych ataków na Dmowskiego, godnych dzia?acza stow. Nigdy Wi?cej po trzymiesi?cznych kursach wieczorowych, a nie absolwenta KUL-u.
Z rado?ci? zaobserwowa?em równie? obecno?? cz?onków Obozu Wielkiej Polski id?cych w marszu prezydenckim pod swoim transparentem. By? te? transparent, o ile mnie pami?? nie myli, o tre?ci "Koczownicy - przesta?cie szczu? Polaków na Rosjan". S?uszna my?l, jakkolwiek by nie rozumie? poj?cia "koczownicy"... Mo?na by?o oczywi?cie utyskiwa? na delegacj? sk?adaj?c? kwiaty Dmowskiemu, ale mnie tak naprawd? razi? jedynie p. Micha? Kami?ski, cz?owiek odleg?y o lata ?wietlne od geopolityki endeckiej (nb., Jerzy Buzek, równie? sk?adaj?cy kwiaty, jest krewnym Józefa Buzka, cz?onka Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, potem zwi?zanego z PSL Piast).
Jakie z tego wszystkiego wnioski? Si?y maj?cej zmieni? Polsk? nie zbuduje si? na li tylko negacji rzeczywisto?ci, w oparciu o w?tpliwej proweniencji ?rodowiska i poprzez marsze podbijaj?ce poziom adrenaliny nie wyro?ni?tym m??czyznom. Tak? si?? nale?y budowa? latami, systematycznie i konsekwentnie, maj?c do zaproponowania konkretne rozwi?zania w ka?dej dziedzinie ?ycia narodowego i pa?stwowego. Inaczej nic z tego nie b?dzie, innymi s?owy, b?dzie tak, jak z referendami unijnymi w Irlandii, Francji i Holandii - chwilowy zachwyt, ekstaza, potem za? kompletny brak jakiegokolwiek dzia?ania i zwyci?stwo dobrze zorganizowanych i wiedz?cych czego chc? i do czego d???, euroentuzjastów. Im pr?dzej powierzchownie patrz?cy na polityk? ludzie to zrozumiej?, tym pr?dzej b?dziemy mogli ZACZ?? budowa? powa?n? alternatyw? dla obecnego uk?adu politycznego. |