Użytkowników Online | Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 70
Najnowszy Użytkownik: carlos
|
|
Polecamy |
|
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|
|
Brukselska porażka – zabrakło wiary i konsekwencji |
Szczyt w Brukseli, na którym ustalono i przyjęto tzw. mandat negocjacyjny w sprawie Traktatu Konstytucyjnego UE (odtąd nazywanego Traktatem Reformującym) zakończył się porażką Polski. Praca nad traktatem ma zakończyć się przed końcem 2007 r., tak by mógł on zostać ratyfikowany przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2009 r. Sprawa jest świeża, zapewne więcej szczegółów będziemy znali wkrótce, ale już w tej chwili można wskazać na podstawowe elementy dokonanych ustaleń świadczące o porażce władz naszego kraju.
Oto one:
1. traktat reformujący nie uchyli dotychczas obowiązujących traktatów, a jedynie wprowadzi do nich odpowiednie rewizje
2. Unii Europejskiej zostanie nadana osobowość prawna
3. zrezygnowano z nazwy "konstytucja"
4. usunięto artykuł mówiący o symbolach Unii
5. "minister spraw zagranicznych Unii" będzie nazwany Wysokim Przedstawicielem Unii ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa
6. zrezygnowano z nowego nazewnictwa aktów prawnych (ustawa, ustawa ramowa) na rzecz dotychczasowych nazw (rozporządzenie, dyrektywa)
7. W odniesieniu do pierwszeństwa prawa UE (nad prawem państw członkowskich) konferencja międzyrządowa przyjmie deklarację przywołującą obowiązujące orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE. Choć artykuł o pierwszeństwie prawa Unii nie zostanie powtórzony w TUE(Traktacie o Unii Europejskiej), konferencja międzyrządowa uzgodni następującą deklarację: „Konferencja przypomina, że zgodnie z ustalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich na warunkach ustanowionych przez wspomniane orzecznictwo”. Ponadto do aktu końcowego konferencji zostanie dołączona opinia Służby Prawnej Rady (dok.580/07).
8. do 2014 r. w Radzie Unii Europejskiej obowiązywać będzie nicejski system liczenia głosów, do 2017 r. system przejściowy (na żądanie państwa członkowskiego będzie można użyć systemu nicejskiego), wreszcie od 2017 r. system większościowy.
Zaznaczam, że powyższe wyliczenie postanowień mandatu jest jedynie wyjątkiem spośród wielkiej liczby poczynionych ustaleń. Co można powiedzieć na ich podstawie?
Po pierwsze – Polska poniosła poważną porażkę. Nie uwzględniono jej żądań związanych ze sposobem liczenia głosów, ale, co najważniejsze, Unia Europejska stanie się de facto superpaństwem, na co, wg deklaracji wyborczych i ustaleń sejmowych, rządzący PiS miał nie wyrazić zgody. Tymczasem taką zgodę wyraził. Nie należy dać się zmylić wskazanymi powyżej ustaleniami (punkty 3-6), które sugerują, że takiego superpaństwa nie będzie. Należy pamiętać, że nie nazewnictwo świadczy o istocie każdej rzeczy, ale jej rzeczywiste właściwości. Kluczowe dla oceny tego, czym będzie nowa Unia Europejska są ustalenia wskazane w punktach 2 i 7, a te wskazują jednoznacznie(obok szeregu innych, nie wymienionych tutaj regulacji) na rzeczywiste przeforsowanie powstania nowego podmiotu prawa międzynarodowego w postaci uzbrojonej w osobowość prawną Unii Europejskiej.
Po drugie – rzeczywistym zwycięzcą szczytu są Niemcy. Polska używała wielkich słów i argumentów historycznych, co tradycyjnie nie przyniosło nam nic, zaś Niemcy z uporem forsowały swoje koncepcje i je przeforsowały. Pamiętajmy, że w odróżnieniu od polskich działań politycznych opartych na uczuciach i dotkniętych słomianym zapałem, polityka niemiecka jest polityką długofalową, obliczoną na dziesięciolecia. Polityka taka zawsze przynosiła Niemcom sukcesy. Tak było z powstaniem i umocnieniem potęgi Prus, tak było ze zjednoczeniem Niemiec w XIX w, i w XX w. Tam, gdzie Niemcy, uniesione wiara we własną niezniszczalność, porzucały tę politykę (I i II w.św.), ponosiły straszliwe klęski. Dziś nie prowadza jednak polityki militarystycznej, lecz wróciły do polityki pruskiej i dało im to na szczycie Unii wyniki, które są oczywistym wstępem do ustanowienia niemieckiej hegemonii nad UE, które będzie zresztą tylko środkiem dla tej hegemonii sprawowania. Cóż to bowiem jest 7 lat oczekiwania na zmianę systemu głosowania? Niemcy po siedmiu latach zyskają, my stracimy. Niemcy mogą poczekać 7 lat, my po siedmiu latach nie będziemy mieli już żadnych możliwości, aby naszą nieuchronnie pogarszającą się sytuację zmienić.
Tak więc, porażka. Kolejna porażka polityki opartej na niewłaściwych fundamentach. Dopóki nasi rządzący nie zrozumieją, że idee polityczne Piłsudskiego i Giedroycia nie są w istocie ideami polskimi, ale są efektem podszeptów wrogów Polski, dopóty tkwić będziemy w błędnym kole klęsk i niepowodzeń, będąc częściej przedmiotem, niż podmiotem rozgrywek międzynarodowych.
Adam Śmiech
|
|
Komentarze |
dnia czerwiec 25 2007 17:27:27
To jest tylko krok, tak jak kol. pisze polityka niemiecka jest długofalowa i nastawiona na dziesięciolecia. Unia za jakieś 20-30 lat rzeczywiście stanie się państwem - formalnie. Mnie najbardziej zatrważa polska głupota. Szczyt - pamiętam jak Kaczyński miał dostać przyzwolenie niemiec na tarczę "antyrakietową", w zamian za traktat konstytucyjny, gorzej być nie może... |
dnia czerwiec 25 2007 18:19:44
... a optymista na to: "Oj, może, może"... |
|
|
Dodaj komentarz | Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
Oceny | Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|
|
Logowanie |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|